Promocja!

Bogumił Wójcik, Kraj za morzem

(1 opinia klienta)

36,00  z VAT

Wciągający debiut powieściowy!
Kolejny polski pisarz powraca do czasów wypraw krzyżowych, tworząc pełnokrwistą powieść intrygi, zbroi, złota i miecza, opartą o historyczną wiedzę i pasję. Z udziałem polskich książąt!

78 w magazynie

Opis

Wciągający debiut powieściowy! Kolejny polski pisarz powraca do czasów wypraw krzyżowych, tworząc pełnokrwistą powieść intrygi, zbroi, złota i miecza, opartą o historyczną wiedzę i pasję.

Jest rok pański 1147. Trzy lata wcześniej Turcy Seldżuccy zdobyli Edessę, najstarsze miasto chrześcijańskie nad Eufratem. Wiadomość ta wstrząsa Europą. Na pomoc Ziemi Świętej ruszają potężne armie drugiej krucjaty. W Palestynie i Syrii, które krzyżowcy zwą Outremer – Krajem za morzem – źle się dzieje. Władcy Antiochii, Trypolisu i Jerozolimy, skłóceni ze sobą, nie potrafią zjednoczyć się wobec naporu Islamu. Templariusz Tybald de Rideau i bajlif Roger z Akwitanii prowadzą pościg za tureckim czambułem, pustoszącym ziemie hrabstwa Trypolisu. Następstwa tej pogoni odmienią życie każdego z nich.
W Azji Mniejszej armia króla Niemiec sposobi się do walki z niewiernymi. W jej szeregach podążają poróżnieni ze sobą polscy książęta Władysław Wygnaniec, Bolesław Wysoki i Henryk Sandomierski. Przybysze zza morza poznają bezmiar bogactwa Orientu. Doświadczą przepychu i nędzy. Wsłuchają się w szeptane tajemnice królewskich szpiegów, ujrzą błysk sztyletów Asasynów. Wkrótce przekonają się że wojny w Europie są niczym wobec grozy zmagań na Bliskim Wschodzie.
Oto Kraj za morzem – świat orientalnej baśni balansujący na krawędzi miecza.

Do książki dołączona jest zakładka.

Format: 140 x 210 mm

Objętość: 362 strony

Redakcja: Julia Diduch-Stachura

Opracowanie graficzne i typograficzne: Adam Cedro

ISBN 978-83-63518-95-0

Dofinansowano ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach zadania „Program wsparcia współczesnej literatury niekomercyjnej przez Instytut Literatury”

 

1 opinia dla Bogumił Wójcik, Kraj za morzem

  1. Szelmowy Jar

    Rok 1147. Na terytorium Lewantu (obszary obecnej Palestyny, Syrii czy Jordanii) za inspiracją mnicha Bernarda z Clairvaux i papieża Eugeniusza III wyrusza zbrojna wyprawa rycerstwa europejskiego. Jest to reakcja na wieść o zdobyciu przez beja Zengiego Edessy w Wigilię Bożego Narodzenia trzy lata wcześniej… Oto Druga Krucjata. Okres barwny, obfitujący w wiele legend i baśni. Mniej więcej w tych latach rozpoczyna się akcja „Drogi do Jerozolimy” Jana Guillou. Książkę polecam Wam serdecznie, jednak tym razem, tak dla urozmaicenia, przedstawię Wam inny tytuł – spisany ręką rodzimego twórcy.

    Jakiś czas temu, dzięki uprzejmości Autora, otrzymałam możliwość lektury debiutu pana Bogumiła Wójcika: „Kraju za morzem”, wydanego w listopadzie zeszłego roku pod szyldem Pewnego Wydawnictwa. W trakcie lektury nie mogłam pozbyć się wrażenia, że obcuję z czymś, co jest dopiero wstępem do dłuższej opowieści i że autor nie powiedział w tym temacie ostatniego słowa. Z tego, co słyszałam na zapisie jednego ze spotkań (Ostrołęka), pan Bogumił planuje już dalsze losy swoich bohaterów.
    Powróćmy do treści książki: do walki z niewiernymi rusza kwiat europejskiego rycerstwa. Na tereny działań wojennych ruszają również nasi rodacy: Władysław Wygnaniec, Bolesław Wysoki i Henryk Sandomierski.
    Jednak ci, którzy od jakiegoś czasu przebywają w Outremer (z franc. Kraj za morzem), też mają wesoło. Miejscowi władcy nie chcą i nie potrafią dojść do porozumienia, przez co zagrażają im plemiona islamskie.
    Turecki czambuł (specjalnie wydzielony oddział mający na celu wprowadzenie dezorientacji na terytorium wroga) pędzi swój jasyr (grupę jeńców) ku rzece Orontes. By przyspieszyć marsz, zaczynają wyrzynać słabszych brańców.
    Śladem porywaczy podąża grupa zbrojnych z templariuszem Tybaldem de Rideau i bajlifem Rogerem z Akwitanii, prowadzonych przez maronitę (chrześcijanina obrządku wchodniego) Jakuba. Mężczyźni poszukują uprowadzonej przez plemiona islamskie Adeli de Montfort, Frankijki wysokiego rodu. Panowie nie spodziewają się jeszcze, w co mimowolnie się wplątali.

    Książka „Kraj za Morzem” zabiera czytelnika do odległych egzotycznych krain i bezlitośnie, bez żadnego ostrzeżenia wrzuca w sam środek akcji. Czasy historyczne, bo działo się dużo i szybko, że tak pozwolę sobie Andrzeja Sapkowskiego z prologu „Narrenturmu” sparafrazować. Są damy w opresji (twarde, charakterne babki, które po prostu przerastała czasem sytuacja), są bitwy, jest mnóstwo wyrazistych charakterów. Jest to, co lubią tygryski. Nawet wątek romantyczny się zdarzy, choć na szczęście nie jest opisywany w sposób nachalny i pretensjonalny. Nie poradzę, że z założenia nie lubię romansów jako głównej siły napędowej fabuły. Wy możecie lubić, nie zabraniam.
    Na kartach powieści przeplatają się losy postaci historycznych i bohaterów fikcyjnych. Sam autor przyznał w trakcie przywołanego już spotkania w Ostrołęce, że tworzył osobowości, które mogły w tamtym czasie funkcjonować. I to działa, podobnie jak u wielu pisarzy tworzących powieści historyczne.
    Wspomniałam postacie historyczne, ale nie mogę pozbyć się poczucia, że pan Wójcik albo zawodowo zajmuje się historią, albo ta dziedzina jest po prostu jego konikiem. Strony „Kraju za morzem” ubogaca mnogość przypisów odautorskich i bynajmniej nie są to objaśnienia spraw trywialnych, lecz terminów, których czytelnik może po prostu nie kojarzyć. Sama byłam pod ogromnym wrażeniem wiedzy, jaką trzeba mieć i jaki research wykonać, by to wszystko grało. By realia Krucjat okazały się czymś interesującym, a nie kolejnym klepaniem teorii.
    Coś mi jednak nie do końca stykało w warstwie stylistycznej – odniosłam wrażenie, że autor posługuje się zbyt długimi zdaniami, nie wykorzystując potencjału tych krótszych. Zdań tych brakowało mi głównie w scenach dynamicznych. Podejrzewam, że na etapie redakcji byłoby można wiele sekwencji delikatnie przerobić, by umożliwić jeszcze lepsze wczucie się w czytane akapity.
    Poza tym zauważyłam kilka drobnych chochlików niewyłapanych przez korektę: chociażby początek zdania z małej litery.

    Podsumowując: „Kraj za morzem” to obiecujący debiut. Na tle książek innych autorów zaczynających swoją przygodę z pisania, tekst pana Wójcika wypada naprawdę dobrze. Czasem żałuję, że na takie książki nie trafiłam przed maturą z historii – z pewnością wtedy ten egzamin poszedłby mi o wiele lepiej, bo złapałabym bakcyla i traktowałabym bohaterów jako postaci z krwi i kości, żyjące w konkretnej rzeczywistości, a nie puste nazwiska z dopisanymi datami. Dlatego też, jeśli lubicie przygodę i historię lub po prostu chcecie się przenieść do ciekawego, egzotycznego świata, dajcie tej książce szansę.

Dodaj opinię

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *